Dotykam skały zimnej i mokrej. Wyczuwam pod palcami rysy.

Są głębsze i większe oraz cienkie, dopiero co drążone przez wodę.

Myślę o życiu i myślę o śmierci. Rysy jak blizny. Ślady na zawsze

utrwalone w kamieniu. Linie graniczne losu. Węzły i pętle.

Zimno skały przeszywa mnie. Prawda zamyka się w kolejnym

kamieniu złożonym na murze.